20200428 obuch 01

W tym tygodniu zachęcamy Naszych Czytelników do bliższego poznania twórczości Marty Obuch - autorki poczytnych komedii kryminalnych, która, jak sama twierdzi, tak bardzo ceni humor Joanny Chmielewskiej, że poszła w jej ślady. „Łopatą do serca”, „Francuski piesek”, „Metoda na wnuczkę”, „Wiedźma duszona w winie” czy „Mąż przez zasiedzenie” to tytuły, które nigdy nie stoją długo na półkach naszej wypożyczalni. Z wykształcenia absolwentka szkoły wojskowej, polonistyki i fotografiki, pisarka mieszka w Katowicach, gdzie tworzy, a w wolnym czasie prowadzi własną firmę fotograficzną i szkolenia z zakresu kreatywnego pisania. Należała do grupy literackiej skupionej wokół powieściopisarki i poetki Marty Fox.”.
http://www.martaobuch.pl/

O sobie: „Osoba z dużym dystansem do siebie i świata, która rechocze w skrytości swojego przewrotnego ducha, kiedy widzi coś zabawnego, a potem wyciąga swój tajemniczy notesik i wszystko tam zapisuje. … Kochająca żona i mama; dotąd niekarana ani przez rodzinę, ani przez państwo.”.
http://www.kacikzksiazka.pl/2012/09/z-jasnogorskiej-wiezy-spada-trup-czyli.html

Poczucie humoru: „Tak, uważam się za osobę z poczuciem humoru. Tyle że poczucie humoru jest mylone z temperamentem, a to po prostu kategoria intelektualna. Można mieć poczucie humoru, ale cały czas nie chichotać.”.
https://lubimyczytac.pl/aktualnosci/rozmowy/7934/ludzie-mnie-ciekawia---wywiad-z-marta-obuch

Dzieciństwo i szkoła: „Dziecko musi się wytarzać w piachu i mieć swoją bandę. Ja miałam. Buszowałam po ogrodach, wymyślałam najdziksze draki. Podobno byłam małą szelmą, rodzice mieli ze mną wiele kłopotów. I chyba mi tak zostało, tyle że w dorosłym życiu wyżywam się w książkach.
W liceum wojskowym znalazłam się przez przypadek. Musiałam uciekać ze szkoły pielęgniarskiej, na którą namówiła mnie mama, bo ilość uczęszczających tam bab przerosła mnie psychicznie. To było jak klasztor. I to nie męski. Wypełniony knowaniami i zazdrością. Brrr… W związku z czym zabrałam swoje zabawki i powiedziałam ,,basta”. Przez tydzień pałętałam się po częstochowskim horyzoncie niczym wolny elektron, bo mama, kolejny generał w rodzinie, zbojkotowała moją decyzję. Uruchomiłam więc tatę, a że wolne miejsca były jedynie w liceum wojskowym… I że ilość chłopców była tam wręcz imponująca… Poza tym to było coś zupełnie innego, a za banałem nigdy nie przepadałam.”.
http://www.gender.pl/readarticle.php?article_id=273

Rodzina: Mąż „Na stanie jeden, od kilkunastu lat. Człowiek, który swoim życiem uczy, jak można mało myśleć o sobie. Imponuje mi chyba najbardziej na świecie. Przyjaciel.”.
Synowie „Katalizatory zmian. Bez nich byłabym małą, egoistyczną paskudą. Dwa cuda. I dwa cudaki, które lubię obserwować.”.

Ważna postać - Joanna Chmielewska: „Dla mnie wzór, kobieta, która, nie znając mnie, była ze mną przez wiele lat. Uczyłam się od niej pokonywania trudności z uśmiechem na ustach. Kształtowała moje poczucie humoru. Tytan pracy! Trzeba o niej mówić, żeby pamięć o niej trwała, nawet jeśli gazety przestaną o Joannie Chmielewskiej pisać.”.
http://sabinkat1.blogspot.com/2013/11/abcmarty-obuch.html

Lubi: „...poranki. Drzewa, przestrzeń, powietrze. Samotność, inspirujących ludzi. Skromność. Czerwone wino. Okrągłe kamienie. Dobre filmy, dobre książki, dobre rozmowy. Rower. Buty, sukienki, kobiecość. Ackera Bilk’a. Zapachy. Porządek. Bób i truskawki.”.

Numerologia: „Wierzę w numerologię, choć może będzie trafniej, jeśli powiem, że w cyfrach widzę odbijający się świat – wiedziano o tym już w starożytności, Pitagoras to był łebski facet. A że nieodmiennie fascynuje mnie poznanie, wszelakie, to gmeram sobie na własny użytek w cyferkach. Czasem uda się coś z nich wyczytać, czasem nie, ale zabawa jest przednia.”.

Erotyzm: „Jedna z najważniejszych sfer człowieka, dlatego nie może zostać pominięta nawet w kryminale. Siła sprawcza dorównująca przemożnej sile śmierci. A może i ją zwycięża?”.
Gotowanie: „Czar, magia, bezpieczeństwo, filozofia, dom. I erotyzm hi hi. Jeśli chodzi o mnie – droga do serca. Dobrze gotujący mężczyzna…”.
http://sabinkat1.blogspot.com/2013/11/abcmarty-obuch.html

Pisanie: „Staram się po prostu pisać tak, żeby dawać sobie radość, a przy okazji dzielić się z innymi tym, co mi świta w głowie. A są tam i różnorakie przemyślenia, ale też mnóstwo pomysłów na psikusy i awantury. Pisząc książkę, najzwyczajniej nią żyję i nie myślę wtedy o czytelnikach. Przynajmniej nie w sensie autokontroli: spodoba się to komuś, czy nie. Jestem z bohaterami, morduję, śmieję się w głos, po cichu chichoczę, a czasem się wzruszam. Codzienność pisarza – rozdwojenie jaźni…”.
https://life4style.pl/marta-obuch-zyc-nie-umierac-na-zywo/

Pierwsza powieść: „To było dawno temu i, szczerze mówiąc, nie pamiętam. Ale poszło błyskawicznie – chyba kilka miesięcy - bo debiut jest takim literackim… hm… porodem w taksówce (śmiech). Poważnie. Pierwsza książka z twórcy po prostu wyskakuje, wody odpływają i wtedy trudno o dystans.”.

Pierwszy czytelnik: „Moim pierwszym męskim czytelnikiem bywa zwykle mąż albo mąż mojej przyjaciółki.”.

Pomysły na książki: „Pomysły po prostu do mnie przychodzą, bo mam wyczulony węch na awanturę i kryminał. I tak filtruję rzeczywistość - plus filtr fotograficzny z racji wykonywanego zawodu, ale to już inna historia. Na pewno pomaga mi to, że przeglądam prasę, rozmawiam z ludźmi, oglądam filmy; wyłapuję zabawne scenki, powiedzonka. Zawsze je notuję, żeby w odpowiednim czasie wyciągnąć i wykorzystać. W mojej szafie najwięcej jest butów, nie trupów, niestety. Ale nie miałabym nic przeciwko…”.
https://dobraszkolanowyjork.com/nie-otaczam-sie-smutasami-rozmowa-z-marta-obuch-autorka-komedii-kryminalnych/

Wzorce swoich bohaterów: „Wolę rzetelny kawałek człowieka. Choćby najdziwniejszego - im większy współczynnik patologii, tym lepiej (hehe). Niestety opisuję znajomych. I rodzinę. Także zaprzyjaźnienie się ze mną grozi wplątaniem w szemrane interesy. Jednak dosłowny opis ociera się o grafomanię, dlatego przetwarzam: czasem przycinam różki, a czasem dodaję swoim postaciom ikry. W ostatniej książce przejechałam się piórem po najbliższej rodzinie. Opisałam moje siostry, ciocię i dwóch znajomych: profesora Lesiaka i Cezarego.”.
http://www.kacikzksiazka.pl/2012/09/z-jasnogorskiej-wiezy-spada-trup-czyli.html

Wątki autobiograficzne: „Nieustannie je wykorzystuję, ale do większości się nie przyznam. No, mogę zdradzić, że opisałam swoją dziesięcioletnią kłótnię małżeńską o zmywanie naczyń, co zawarłam w ,,Odrobinie fałszerstwa”. Jej kres położył zakup zmywarki. Takie proste, prawda?... Natomiast nagminnie opisuję znajomych i zamieszczam ich powiedzonka. Ci najbliżsi wiedzą, że kolekcjonuję historie i postacie, więc mi ich nie szczędzą.”.

Najchętniej czyta: „Zależy, czego potrzebuję. Chmielewską czytam, kiedy chcę się pośmiać, Musierowicz, jeśli mi zimno i muszę się ogrzać. Te dwie autorki mam zawsze na półce i wpadam do ich książek, jak do przyjaciół - bez zapowiedzi. Ot, tak, na kawkę i ciastko. Stale też zaglądam do Nienackiego, ogromnie lubię opowieści o Misiu i Tygrysku Janoscha (mąż czyta mi je na dobranoc, hihi). Oprócz tego jest oczywiście mnóstwo innych książek, których nie sposób tu wymienić. Cenię Tokarczuk, Eco, Sapkowskiego, Gilbert. Książki mnie zbudowały, miałam więc wielu rodziców…”.
http://www.gender.pl/readarticle.php?article_id=273

Marta Obuch o swojej książce „Mąż przez zasiedzenie”: „Tytuł, a właściwie powiedzonko, wymyśliła moja rodzina. Podczas jednego z naszych wspólnych spotkań moja siostra, Dorota, zmuszona okolicznościami przestrzennymi, usiadła na kolanach swojego przyjaciela. Słowo „przyjaciel” należy zaakcentować, ponieważ niektórzy w rodzinie chętnie widzieliby tego pana w nieco innej roli. I zaczęły się żarciki typu „Dziś przyjaciel, jutro mąż”. A że moja mama zawsze potrafi uderzyć w punkt, na jej propozycję nie musieliśmy długo czekać. Padła. Mąż przez zasiedzenie. A ja pomyślałam, że to genialny tytuł na książkę. Aż sobie w duchu z radości westchnęłam. I to był impuls, postanowiłam wymyślić kryminalną fabułę pasującą do tytułu. Odwrócona kolejność, ale myślę, że nie zdarza się to znowu, aż tak rzadko.”.
https://life4style.pl/marta-obuch-zyc-nie-umierac-na-zywo/

A tak powieść „Piesek francuski” recenzuje czytelniczka:
„Po lekturze ‘Francuskiego pieska’ dochodzę do wniosku, że w tym roku nie mogłam dokonać lepszego wyboru by poprawić sobie humor - ta książka to prawdziwa petarda. Pomysły głównych bohaterek są tak zabawne, że niejednokrotnie bolał mnie brzuch (zwłaszcza rozbawił mnie motyw z niecodziennym wykorzystaniem cynamonu - wiecie, że ta przyprawa idealnie nadaje się do panierowania trupa?), język tak cięty, że aż zazdroszczę autorce jej błyskotliwych żarcików, a wątki związane z kolejnymi przestępstwami tak podkręcają akcję, że momentami zastanawiałam się, czy nie otworzyć okna - tak było gorąco. Rzadko zdarza się, żeby jakiś tytuł wzbudził we mnie aż taką sympatię, jak "Francuski piesek". … Przy tej książce na pewno nie będziecie się nudzić. Podszkolicie swoją wiedzę odnośnie zakrzepicy, zakładania rajstop, konserwacji zwłok a nawet dowiecie się, jak skutecznie rozprawić się z pazernym ZUS-em.”.
http://informator-czytelniczy.blogspot.com/2016/11/francuski-piesek-marta-obuch.html

 

W cyklu „Czego nie wiemy o naszych autorach” chcemy zachęcić Państwa do bliższego poznania pisarzy, których powieści cieszą się w naszej bibliotece największą popularnością. W tym celu wybraliśmy i zgromadziliśmy w formie adnotowanej netografii źródła internetowe, gdzie można znaleźć wiele intersujących faktów i opinii na temat autora i jego twórczości. Mamy nadzieję, że sięgając do tych źródeł, znajdziecie Państwo nowe, interesujące tytuły, które czekają na Was w naszej bibliotece. Pełne teksty cytowanych wywiadów i recenzji znajdą Państwo w linkach podanych w tekście.

Opracowała:
Olga Puś