Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie
Szkoła Podstawowa nr 3 im. gen. F. Kleeberga
we Włodawie
zapraszają na wystawę kolekcji zakładek
Marty Gruszczyńskiej
„Świat w zakładce zapisany”
Galeria Na Piętrze
Miejska Biblioteka Publiczna
we Włodawie
ul. Przechodnia 13
Wystawa czynna od 10 listopada 2021 r.
Na wystawie prezentujemy 711 zakładek z różnych krajów świata.
Zapraszamy do zwiedzania ekspozycji: poniedziałek - piątek w godzinach 9.30-17.00, sobota 9.00-13.00.
W przypadku wizyt grup zorganizowanych prosimy o wcześniejszy kontakt w celu ustalenia terminu.
Organizatorzy: Gmina Miejska Włodawa, Szkoła Podstawowa nr 3 im. gen. F. Kleeberga we Włodawie, Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie.
Marta Gruszczyńska – pielęgniarka, instrumentariuszka, oddziałowa na bloku operacyjnym, pedagog i wychowawca, miłośniczka książek, urzekająca pogodą ducha i szczerym uśmiechem kolekcjonerka zakładek.
Jako dziecko dużo czasu spędziła w szpitalu z powodu złamanej nogi, co zaowocowało marzeniem o wykonywaniu w przyszłości zawodu lekarza. W dorosłym życiu rzeczywiście związała się ze środowiskiem medycznym – została pielęgniarką.
Szesnaście lat temu rozpoczęła swoją – trwającą do dzisiaj – przygodę z oświatą, ale jeszcze długo śniła o tym, że stoi przy stole operacyjnym. Mimo że obecnie pracuje jako pedagog specjalny w Szkole Podstawowej nr 3 im. gen. Franciszka Kleeberga we Włodawie, z poprzednim zajęciem zupełnie się nie rozstała. Wciąż dba o to, aby mieć prawo wykonywania zawodu pielęgniarki. Bardzo ceni sobie obie profesje głównie za to, że nie pozostawiają miejsca na nudę i wymagają kontaktu z drugim człowiekiem. Jako pielęgniarka często słyszała od koleżanek, że ma wyjątkowy dar prowadzenia rozmów z dziećmi. Tę dostrzeżoną niegdyś przez współpracowników umiejętność wykorzystuje z powodzeniem w codziennej pracy pedagoga i wychowawcy.
Często podkreśla, że doświadczenie medyczne bardzo pomaga Jej w życiu, gdyż uczy opanowania w sytuacjach trudnych. Co ciekawe, mimo że – pracując na bloku operacyjnym – wykonywała różne czynności wymagające silnej odporności emocjonalnej, nigdy nie polubiła robienia innym zastrzyków, których sama się boi. Zna jednak cudowny lek nie tylko na wszelkie lęki, ale także na szarzyznę codzienności, na trudne momenty czy zwyczajną nudę. Jest nim czytanie książek.
Od wczesnego dzieciństwa rozmiłowana w czytaniu i nauczona przez rodziców szacunku do książek, otaczała się właśnie książkami i zakładkami do nich. Pierwszą książką, która zafascynowała małą Martę jako samodzielną czytelniczkę były „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren.
Pierwsze zakładki miały dla Niej wartość czysto praktyczną. Z czasem dostrzegła w nich dodatkowy potencjał i postanowiła je kolekcjonować. Stało się to w okresie szkoły podstawowej za sprawą zakładki, przypominającej swoim wyglądem arras, którą zakupiła podczas wycieczki szkolnej do Krakowa. Od tamtej chwili świadomie kupowała i gromadziła zakładki. Sprzyjały temu różne wyjazdy.
Kolekcja znacznie się powiększyła, gdy Pani Marta zaczęła pracować w szkole. Swoją pasją starała się zainteresować uczniów, kupując im lub wykonując wspólnie z nimi zakładki. Z czasem do zbiorów zaczęła włączać również zakładki podarowane przez rodzinę czy znajomych podróżujących po świecie. Wiele z nich przywiózł syn Pani Marty, Michał, który – jako pracownik Polskich Linii Lotniczych „LOT” – od wielu lat podróżuje do różnych zakątków świata i – podobnie jak mama – lubi czytać książki.
Tak powstała kolekcja, której bogactwo i różnorodność naprawdę robią wrażenie. Choć przez pierwsze dziesięć lat pracy w zawodzie pielęgniarki Pani Marta skrupulatnie notowała wszystkie zabiegi operacyjne, w których uczestniczyła, nigdy nie policzyła swoich zakładek. Nie potrzeba jednak wykonywać żadnych obliczeń, żeby stwierdzić, iż jest ich mnóstwo. Możemy odnaleźć tu zakładki niemal ze wszystkich kontynentów, wykonane z różnych materiałów, o rozmaitych kształtach, z przeróżnymi motywami, różnej wielkości. Pani Marta przyznaje, że sama stopniowo przekonywała się o tym, jak różnorodne mogą być zakładki. Z czasem zaczęła też dostrzegać pewne charakterystyczne cechy zakładek z danego państwa czy kontynentu, np. delikatność ażurowych zakładek azjatyckich wykonanych z metalu czy korek jako typowy materiał wykorzystywany do produkcji zakładek portugalskich.
Każda z zakładek sprawia Jej radość. Ze wzruszeniem wspomina srebrną zakładkę otrzymaną w prezencie od męża oraz zakładki, które sama nazywa sentymentalnymi. Są wśród nich: zakładka wykonana kiedyś przez siostrzenicę w wieku przedszkolnym oraz te stworzone i podarowane przez uczniów. Taki upominek odczytuje jako komunikat: znamy się, wiemy o swoich pasjach, jesteśmy dla siebie ważni, uwielbiamy sprawiać sobie przyjemność. Bardzo ceni też serię zakładek z sentencjami, które inspirują do ciekawych przemyśleń.
Podróżując, Pani Marta wypatruje zakładek z napisem odnoszącym się do konkretnego miejsca. Poza tym jej wzrok przyciągają wszelkie nietuzinkowe okazy, do jakich należy na przykład znaleziona na lotnisku we Włoszech zakładka w postaci suwaka. Chciałaby zdobyć zakładkę z Arabii Saudyjskiej, Kazachstanu, Filipin czy Madagaskaru. Trochę ubolewa nad tym, że w wielu miejscach na świecie trudniej jest znaleźć zakładkę do książki niż magnes na lodówkę.
Swoją kolekcję Pani Marta przechowuje w domowej bibliotece. Podczas czytania używa wielu zakładek, ale sięga zwykle po te typowe, papierowe. Czyta kilka książek jednocześnie, dlatego potrzebuje kilku zakładek. Jak się okazuje, ich wybór nie jest dziełem przypadku, lecz efektem świadomego dopasowania do tematyki czytanej książki, pory roku albo nastroju.
Pani Marta nie lubi czytać książek jednym tchem, woli je stopniowo smakować, celebrując czytanie. Nie spędzi całej nocy nad książką, bo Jej szkoda, że to się tak szybko skończy. Po przeczytaniu utworu, który wywarł na Niej duże wrażenie, nieprędko sięga po nową lekturę; robi przerwę, dając sobie czas na snucie refleksji. Preferuje tradycyjne książki drukowane, z ich niepowtarzalnym zapachem i odgłosem przekładanych kartek.
Czyta różne gatunki. Choć lubi filmy biograficzne, rzadko sięga po biografie, a najmniej zainteresowana jest literaturą science fiction. Lubi autorów skandynawskich. Oddając się lekturze, nie zadowala się samą rozrywką, poszukuje czegoś więcej. Raczej nie czyta tych samych książek wielokrotnie. Wskazuje tylko dwie, które przeczytała więcej niż jeden raz. Są nimi: „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery oraz „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza.
Jest miłośniczką poezji Wisławy Szymborskiej, która oddziałuje na Nią bardzo emocjonalnie, inspiruje, a kiedy trzeba – wycisza. Poproszona o wyjaśnienie, czym jest dla Niej czytanie, odpowiada: Czytanie jest dla mnie tak naturalne, że nie wymaga jakiejś specjalnej definicji. To nieodzowny element mojego życia. Potrzebuję tego, żeby funkcjonować. Mogę obyć się bez wielu rzeczy, ale gdybym nie mogła sięgnąć do książki, nie umiałabym wyjść poza pewne ramy, byłabym w pewnym sensie „skończona”. Dziękuję Bogu za to, że jestem świadoma wartości literatury. Mam nadzieję, że książka pozostanie moim nieodłącznym towarzyszem na zawsze.